-Hmm człowiek, człowiek … nie kojarzę – zaśmierdziała bardzo inteligenta mszyca z okolic Betelgezy w Orionie.
-To ten gatunek, który mieszkał na jednej planecie razem z dronkami. – wyemitował inny osobnik.
-Z B-dronkami? Niemożliwe.
-A jednak. To jest jedyny znany, rozumny gatunek, który mógł koegzystować z tymi potworami.
-Na przecieki z czarnej dziury, jak to możliwe, jak oni to przetrwali, toż to bohaterowie…
-E, nie. Oni chyba tam przypadkiem znaleźli metodę znieczulania B-dronkowej kolektywnej świadomości. Symbioza albo przypadek spowodował, że te obrzydliwie wyglądające dwunożne robale zaczęły opowiadać swojemu potomstwu coś, co nazywały bajkami…
-Ale przecież wspólny umysł B-Dro powinien od razu ich zniszczyć! Jak tylko odkrywa konkurencję semantyczną, natychmiast uruchamia system eksterminacji całego ekosystemu!
-I tak się w końcu stało, bo ci opowiadacze bajek, ludzie, wynaleźli zbyt inteligentne maszyny. I przez ten sztuczny rozsądek dronki poczuły się zagrożone i ostatecznie zaflancowały całą planetę.
-Mówisz bajki…
-Tak, znaleźli taki sposób. Ponoć te opowiastki czytane dzieciom na dobranoc ratowały skórę całemu gatunkowi. Meta świadomość b-dronek słuchała i dawała się hipnotyzować… No, chyba, że sobie ich wyhodowali dla tych opowiastek…
-Niemożliwe…
-A jednak, w każdym razie mamy tu ostatniego osobnika. Zassaliśmy go, jak szybował w jakieś puszce na orbicie, po tym jak w końcu dronki spostrzegły, że nie są najmądrzejsze i wyzerowały ekosferę. Niestety przybyliśmy za późno i zastaliśmy już tylko jego. A te cholery znowu poleciały do nieba i zaraz pewnie obsiądą kolejny glob i cała zabawa w ewolucję zacznie się na nowo.
-To straszne, to najgorsza wiadomość od kilku miliardów lat. Musimy go wypytać, może coś będzie wiedział. Jak jest zbudowany?
-Zwykła grzybnia komunikacyjna kategorii humanoid z przydatkami, ale noszona w górnej torbie odwłoka. Śmiesznie wygląda, jakby chodził do góry nogami, bo przecież każdy szanujący się inteligentny gatunek powinien nosić mózg w dolnym odwłoku. Musi mu być strasznie niewygodnie, to chyba dronki zrobiły kolejny dowcip. Ta twarda torbiel szyjna steruje 2 dolnymi i 2 górnymi kończynami. Porozumiewa się w bardzo prymitywny sposób, za pomocą drgań gazu kodującego proste komunikaty pojęciowe, zupełnie pozbawione niuansów znaczeniowych gradientów zapachowych. Aż dziw, że stworzyli konkurenta dla dla B-D, bo są bardzo słabi matematycznie.
-E, tam, to jakieś śmieć białkowy. Wpuście mu jak najszybciej do tego górnego odwłoka wyżeradła, niech natychmiast wyjedzą wszystko w poszukiwaniu ziaren informacji, które mogłyby nam powiedzieć, dokąd te potwory się przeniosły.
-Trochę go szkoda, bo to ostatni egzemplarz.
-No to wpierw wpuście mu do tej puszki kopiarkę ślimakową i czytnik śluzowy, do uwiecznienia połączeń. Niech zliże całą strukturę, a jak zostawicie jakiś strzępek tej grzybni, to go sobie potem od zera wyhodujemy. Ale niech go wyjedzą w drobny maczek .
-Ja jednak obstawałabym za tym, żeby zostawić go nietkniętego, przynajmniej do momentu, kiedy nie usłyszymy tych bajek, które pozwoliły przetrwać jego gatunkowi.
-O, wreszcie bąknęłaś coś mądrego! Tak, rzeczywiście, jeżeli go przetrzymamy, to może pozwoli nam na opracowanie broni semantycznej przeciwko tej kosmicznej zarazie. Dobra, pohodujemy go dopóki nie opowie nam 1001 baśni. Tyle powinno wystarczyć jako instrukcja budowy ostatecznej broni na B-dronki!
(z tomiku „Ozdrowieńcy”, 2011)
No Comments